Be bold, be brave, be brilliant!
Moi
Drodzy! (Jak tak zaczyna, to będzie ciekawie…)
Ktoś
powie: „Robi tajemnice, jakby nie wiadomo co się działo”. No trochę tak i trochę
nie. Nie mam zamiaru tłumaczyć się z tego, że tak a nie inaczej podchodzę do
„ogłaszania” światu, że „coś” mi się udało. Na chwilę obecną, nie potrafię
wzorem innych powiedzieć, że prowadzę tak „wspaniałe życie”, że w ogóle:
„Piszcie, dzwońcie, a ja chętnie odpowiem na każde Wasze pytanie dotyczące mojego wspaniałego życia”. #sorry Może to mój
błąd, a może wartość dodana… #whoknows
Nie
mniej jednak, jak się powiedziało A – mówiąc, że po powrocie opowiem co i jak,
to trzeba powiedzieć też i B – dotrzymać słowa. A no właśnie. Wszystko pięknie
ładnie, (w chwili obecnej mija piąty dzień od mojego powrotu), a tekstu ani
widu, ani słychu. Tzw. podsycajka ciekawości poszła w świat, a tekstu jak nie
było tak nie ma. I chyba nie będzie, bo… (Zanim zaczniecie rzucać w swój ekran
„mięsem”, chwilę zaczekajcie.)
Pierwotnie,
albo inaczej do dzisiaj rana, był tu tekst w połowie już napisany, na 7 i pół
tysiąca znaków. Elaborat jak się masz. Był i się zmył. Koniec kropka. (#trochęświr,
ale to już chyba każdy z Was wie.)
Nowy dokument, nowa strona.
Pojechałem do Poznania i…„Jak to się zaczęło”
Wszystko zaczęło się od znamiennego zdania, wypowiedzianego przez poznaną we Francji, Zosię. A brzmiało mniej więcej tak: „(…)Czego od razu żałować, po prostu spróbuj i tyle.” #siadło (I to tak, że słyszę je do teraz.) I kolokwialnie mówiąc, poszło! Co? Staranie się o (wtedy) prawdopodobny udział w 9 edycji Art & Fashion Forum by Grażyna Kulczyk.
Po powrocie do Polski: szybki research, masa wątpliwości (jakże by inaczej…), ale koniec końców, w niespełna kilka godzin udało mi się coś sensownego „urodzić”. Praca, portfolio, opis mojej osoby, a także uzasadnienie, który zmysł najlepiej do mnie pasuje – poleciały w świat. A propos zmysłów. Musicie wiedzieć, że 9 edycja Art & Fashion Forum poświecona została pięciu zmysłom („Five Senses”), w oparciu które należało stworzyć pracę, stosowną dla danego warsztatu. Warsztatu, w którym chcielibyśmy uczestniczyć, biorąc udział w Art & Fashion New School. A do wyboru było aż 7 kategorii, spośród których ja wybrałem Fashion Writing.
Nie pokładając większych nadziei na zakwalifikowanie się, kompletnym zaskoczeniem był telefon, jaki otrzymałem w poniedziałkowy poranek, 1 października. Otóż, okazało się, że moje „wypociny” dostały zielone światło i tym samym dały mi możliwość wzięcia udziału w 10 dniowych warsztatach w Poznaniu, prowadzonych przez Marcina Świderka!
Top secret
I… Co dalej! No właśnie nic.
To, co przeżyłem, kogo poznałem, i co usłyszałem (również na swój temat!), pozostanie
tam gdzie powinno – w mojej pamięci i sercu. Wiem, wiem, jestem emocjonalną
łajzą. No cóż. Taki już jestem. Raz bezlitośnie szczery, raz (bardzo rzadko,
ale jednak!) nieludzko wrażliwy. Dlatego wybaczcie mi, ale nie mogę i nie chce
żeby wszyscy wiedzieli o wszystkim. Nie tym razem. To mój świadomy wybór i biorę
za niego pełną odpowiedzialność.
Powiem
Wam jedno – było warto! To, że ostatecznie nie wygrałem, wcale nie oznacza, że przegrałem.
Na swój sposób wygrałem. Wygrałem dwa tygodnie obcowania z ludźmi, którzy
nadają na tych samych falach co ja. Myślą, mówią, a przede wszystkim robią,
rzeczy dla mnie szalenie ważne. Poza tym są profesjonalistami, genialnymi ludźmi
i totalnymi freakami. Uwielbiam ich za to i pękam z dumy, że dane mi było ich
poznać. Dlatego po raz tysięczny bardzo, ale to bardzo Wam DZIĘKUJĘ! <3Wyróżnię jedynie kilka osób, ale UWIELBIAM Was wszystkich! Dziękuję mojemu (naszemu) mentorowi Marcinowi za to, że jest tak genialnym, prze zabawnym i prawdziwym kolesiem. (Nigdy nie zapomnę Twojej gestykulacji, mimiki i trafnych komentarzy!) Dziękuję Piotrowi Buckiemu – za świetny wykład i pomocne rady, Marcie Siembab, Ewelinie – wiesz za co, Olce Osadzińskiej – za wywiad, Adamowi i Marcie czy przecudownej Pani Alinie Wheeler. Wszystkim, których nie sposób teraz wymienić – dziękuję.
Wam moi kochani warsztatowicze również należą się podziękowania i gratulacje. Jesteście super! Moja kochana „Królowa plis” Tamara, niezastąpiona ilustratorka Mona, pozytywnie zakręcona Daria czy wciąż sama do siebie dzwoniąca Aneta – dzięki za wspólnie spędzony czas!
No i na koniec moja kochana trójka aborygenów z „Australii” – Aga, Dastin i Jagoda. Nie tylko najlepsi współlokatorzy #ever, ale też niesamowici przyjaciele. Dzięki kochani! <3
Specjalne podziękowania należą się Pani Grażynie Kluczyk, Anji Rubik i W P Onakowi, a także wszystkim koordynatorom, wolontariuszom i sponsorom – bez Was to by się nie udało!
P.S.
Właśnie dlatego zaniechałem zbędnego rozpisywania się. Bo wychodzi z tego laurka, w którą później nie wiele osób wierzy. Zresztą… #whocares!
Q
2 komentarze
#najlepiejever
OdpowiedzUsuńboże boże boże ile przecinków!
OdpowiedzUsuń