Nic już nie będzie takie samo. Czy aby na pewno?
Niestety, ale nie "wszystko" uległo zmianie. Pierwszy zawód jaki poniosłem, to wygląd "ulicy". Panowie, którzy nadal noszą za długie i nieodpowiednie dla swojej sylwetki spodnie, już dawno przestali mnie wzruszać. Wręcz przeciwnie. Ich pierdołowatość zaczyna działać mi na nerwy i zmysł widzenia. Czy ktoś jest mi wstanie wyjaśnić dlaczego tak się dzieje!? Jakby bali się, że ktoś zobaczy, że mają zgrabne (o! zgrozo) nogi i śmie pomyśleć, no nie wiem... że mają dwie zgrabne nogi? Czyżby atrakcyjniejsze były dla nich grube i napuchnięte badyle? No cóż... Ich wybór.
Podobnie zresztą, rzecz się ma z kuriozalną manią wypychania przez panów kieszeni spodni, co w swoim idiotyzmie przeczy idei (taa jasne) jaką zwykli są wyznawać. Otóż tzw. męscy mężczyźni (których szczerze uwielbiam i darze nieukrywanym obrzydzeniem) przeczą sami sobie. Idąc tokiem ich rozumowania, to co dla nich najważniejsze nie dość, że powinno być "duże", to jeszcze widoczne. Niby logiczne - bardzo ci na czymś zależy, chcesz żeby było to widać, to to pokazujesz. Ale nie! Panowie wolą nosić ze sobą cały swój dobytek i to gdzie...? zaraz przy klejnotach, zakamuflowanych wypchanymi po brzegi kieszeniami! Co przypomina spuchnięte uda atlety i gargantuicznych rozmiarów d..pe słonia. Brawo! Nie ma nic bardziej męskiego jak facet z zawieszaniem wielkości Ziemi! Męskość tryska na prawo i lewo... #braksłów
Dostało się panom, to teraz coś dla pań. Które wcale nie są lepsze! Proporcje w lesie, rozmiar rozmiarem, wiek, a kogo to w ogóle obchodzi, grunt żeby się świeciło, mieniło, lśniło i było prze tandetne. Najbardziej obiektywnie mówiąc - brzydkie. W złym guście. Okropne. Blee.
Banał w postaci oklepanego do potęgi entej schematu - sukienka + pantofle - nadal uznawany jest za szczyt elegancji, klasy, dobrego gustu czy co gorsza stylu! Skwara, czyli "cud nad Wisłą mody", cały czas grzeje nóżki i trzyma się ich niczym butapren. Obcasy nadal gubią fleki, lustra wciąż łżą nieprawdę, a świadomość sięga dna. Czy o czymś zapomniałem? A racja! Jedyną stałą zdaje się być nieustający upór i przeświadczenie, o swojej tzw. racji, której dowodem są estetyczne bezeceństwa wymienione powyżej.
Zmianie uległy także rządy. Czy jest to progres, a może jednak regres, każdy sam prędzej (miejmy nadzieję!) czy później oceni. Dotąd trzeba było się natrudzić by "zostać" rok dłużej w danej klasie, teraz można mieć, to za free. Hura! Myślę, że kwestią czasu jest również powrót nieco uwspółcześnionej cenzury, kto wie może i godziny policyjnej? Grunt, że będziemy "ustalać standardy europejskie". Bóg jeden wie, co kryje się pod tym jakże enigmatycznym hasełkiem. Niebawem pewnie się dowiemy, z mediów publicznych rzecz jasna, jako jedynego i wiarygodnego źródła. Od... wczoraj?
Poza tym niesłabnące: ksenofobia, homofobia i rasizm, wciąż są dowodem na to, że u podstaw głupoty leży strach, który bierze się z ciemnogrodzkich i zatwardziałych przekonań. Hejt zalewający Internet też już nikogo nie dziwi. Brak kultury osobistej, groźby, przemoc, chamstwo i wszech ogarniająca głupota, powoli stają się standardem. Nic tylko podejść do najgrubszej ściany i walnąć w nią z całej siły, co poniektórymi łbami. #bum
Było lepiej niż chciałem!
Żeby nie było, że jestem taki zły i w ogóle, czas spojrzeć na drugą stronę tego zardzewiałego medalu. Bo w mijającym roku, wydarzyło się też dużo dobrego. ^_^ Tak teraz będzie trochę prywaty. A co! Znacie mnie i wiecie, że nie potrafię się chwalić. (Tutaj wciąż jest constans.) Bo niby czym!? "Wspaniałym życiem"? No błagam! ;) Tak. Owszem. Nadal uważam, że nie ma o czym mówić i długo nie będzie. Jednak wspominając to, co udało mi się zrobić, czego doświadczyć i kogo poznać w przeciągu tego roku, sprawia że na mojej patelni pojawia się szeroki uśmiech. Bardzo szeroki. ;) (Nie mówiąc już o tym, co usłyszałem na swój temat. :)) W takich chwilach (dla kontrastu) przypominam sobie osoby, które życzą bądź życzyły mi "najlepszego". Które potrafiły na samym początku przygody z "F&SofQ", wypomnieć mi że tak się niby znam na tej modzie, że ho ho i tra la la, a nie wiem kim jest polska blogerka XYZ. Widzicie jak to brzmi - pierdoła w morzu jeszcze większych pierdół. Jak to mówią: "co nas nie zabije, to nas wzmocni." Frazes. Ale tak jest. U mnie notorycznie. Dlatego za każdym razem kiedy słyszę coś podobnego, bez względu na to czy uderza to bezpośrednio we mnie czy w to co robię, biorę to w ręce i wkładam do swojego "plecaka". Ni stąd ni zowąd, ta nieco masochistyczna praktyka zdaje egzamin. Co widać dzisiaj.
Dlatego, życzę sobie i Wam nie tylko wiary, ale też siły, konsekwencji i odwagi. Niech Nowy 2016 rok będzie równie DOBRY jak poprzedni! Wszystkiego Najlepszego #DziuQusie! <3
0 komentarze