FASHION & STYLE OF Q x Korso #3
Tym razem o tym jak często zapominamy się myśląc o urlopie, o tym co dzieje się z naszym wyglądem w okresie letnim, i najważniejsze - o tym, że kontekst ma znaczenie.
Zapraszam do lektury. ;)
„Idziemy na plażę. W Mielcu?”
„Zawsze mam obawy, że gdy włożę kolorową koszulę i pójdę do klubu, ktoś
zatrzyma mnie przed wejściem i powie: Przepraszam, ale członkowie zespołu latino
wchodzą tylnym wejściem”.
Zdumiewające,
że przytoczony cytat to słowa jednego z najbardziej eleganckich mężczyzn, jakim
niewątpliwe był Oscar de la Renta, nieżyjący już niestety projektant mody. Jego
znakiem rozpoznawczym były niezwykle kobiece i wysublimowane kreacje, w których
każda kobieta mogła choć przez chwilę poczuć się jak księżniczka. Ale to nie o
Panu Oscarze chce mówić, a raczej o bardzo ważnym przesłaniu, jakie wypływa z jego słów. Po rozłożeniu na
czynniki pierwsze powyższego cytatu, jasno widać, że nasz strój ma nie tylko pasować
do nas samych, ale też być kompatybilny z okazją i miejscem, do jakiego się
udajemy. Zatem, czy nie powinien dziwić Nas widok mężczyzn z dumą paradujących
w japonkach, tudzież – klapkach, w środku dnia, „od poniedziałku do piątku”? Śmiem twierdzić, że tak, ale mogę się mylić... „Przecież
ubranie ma być wygodne, czyż nie?” Trudno się z tym nie zgodzić. Ale czy zastanawialiście
się kiedyś, gdzie kończy się wygoda, a zaczyna modowa rozpusta? Dokąd sięga
granica dobrego smaku, a zaczyna plaża i wieczne wakacje? Nie? A ja tak. I powiem wam szczerze – włos się jeży na
głowie. To, jakie spustoszenie potrafi przynieść ze sobą wysoka temperatura i
słoneczna pogoda, jest niewiarygodne. Nie wiem, od czego to zależy: czy od
perspektywy rychłego urlopu, czy od wspomnianej temperatury, ale wiem jedno, wraz
z nastaniem cieplejszych dni zwyczajnie głupiejemy. Przepraszam za to wyrażenie,
ale takie są fakty. To co się dzieje z ludzkim wyglądem w okresie letnim, jest
po prostu nie do opisania. Istna tragikomedia z kiepską fabułą i drewnianymi
aktorami. Te wszystkie koszule z krótkim rękawem noszone do garniturów, obciśnięte za małymi ubraniami ciała (niestety,
ale nie zawsze utrzymane w dobrej kondycji), bokserki noszone niczym jedwabne
koszule, pozostające niezmiennie rodzajem męskiej bielizny; spodenki kąpielowe
noszone jako bermudy, koszule w hawajskie wzory, klapki, klapeczki i inne obuwnicze cuda zarezerwowane tylko
i wyłącznie na plażę lub sytuacje okołodomowe – koszmar. A wraz z przedziwnie
skąpą i mało wyszukaną garderobą podąża kompletna negacja wszystkiego i
wszystkich. I tak jak przez osiem miesięcy królują garsonki, garnitury, eleganckie
zestawienia, dobre jakościowo i rozmiarowo rzeczy, tak przez pozostałe cztery –
„hulaj dusza, piekła nie ma”. Czego wynikiem są np. stopki noszone do długich
spodni, bo będzie chłodniej, brak biustonosza, bo wygodniej czy – najgorsze z
możliwych – rajstopy w kolorze cielistym zakładane do sandałów lub czółenek z
odkrytymi palcami. Brak słów. Wraz z odpowiednim ubiorem – z całym szacunkiem,
ale klapki, podkoszulek i poliestrowe spodenki to nie jest zestaw dobry na
wyjście do kina – na znaczeniu traci również kontekst. Czyli coś, co niejako
„narzuca” nam to, jak w danym momencie mamy, a raczej powinniśmy, wyglądać. I
nie chodzi tu o to, by komuś coś wytknąć, skrytykować czy też wyśmiać. Zupełnie
nie w tym rzecz. Chodzi o to, by przez zwrócenie uwagi na daną sytuację, która
może z pozoru „nas” nie dotyczy, wywołać swego rodzaju dyskusję, wprawić w zastanowienie. By to, jak i gdzie idziemy ubrani, miało równie duże (o ile
nie większe) znaczenie, jak wygoda stroju, na jaki się zdecydowaliśmy.
Kuba.Q
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Felieton opublikowany został na łamach Tygodnika Regionalnego Korso (str. 23) dnia 28 czerwca 2016r. Nr 26 (1282)
Q
0 komentarze