#Pytam, bo chciałbym wiedzieć #1
Podobno: "kto pyta, nie błądzi". Z drugiej strony: "(...) kto pyta wciąż nie wiele wie".
Ja, #pytam, bo chciałbym wiedzieć, zrozumieć, poznać i zobaczyć. #Pytam, bo lubię. #Pytam, bo uważam, że warto, można, a czasami nawet trzeba.
Purple Magazine, fot. Pierre-Ange Carlotti
Wczoraj wieczorem, czekając na busa, byłem świadkiem pewnej sytuacji, której zrozumieć do końca nie potrafię, a może nie mogę - sam już nie wiem - dlatego muszę o coś zapytać.
#Pytam, bo chciałbym wiedzieć: skąd się biorą tacy ludzie?
Dworzec. Oprócz mnie, starsza pani, która siedzi na ławce, młoda kobieta - jak się zaraz okaże młoda mama - oraz mała dziewczynka, córka ww. kobiety. Poza tym kilku młodocianych, którzy do całej sprawy nie wnoszą nic istotnego, chociaż... Jakby się nad tym dłużej zastanowić?
Czekamy na transport. Jak to zwykle bywa, dworzec jest duży, w godzinach wieczornych pusty, toteż Lusia (tymczasowe imię), jak to dziecko, zaczyna się nudzić. Tak będzie stać i czekać? Nic z tego! Trochę sobie pospaceruje, pobiega, na chwilę zniknie mamie z oka.
- Vera! - woła mama.
- Weronika!? - dopytuje starsza pani.
- Tak. Nie dobre dziecko! W ogóle się nie słucha.
- Teraz wszystkie te dzieci takie są. - kwituje staruszka.
- Bo bić nie wolno! - żali się mama.
- Taaa... Te słodycze jedzą, chemii w tym tylko, dawniej tego nie było. Wszystko było swoje. Napiły się dzieci mleka prosto od krowy, to i zdrowsze i spokojniejsze były.
- Tak!
- A teraz, sama pani widzi.
W tak zwanym między czasie, niesforna Lusia/Vera/Weronika podbiega do mamy.
- Ile ma? - pyta starsza kobieta.
- Pięć.
- Plecak już ma, to do szkoły pewnie?
- Dopiero zaczyna. Zerówka.
Po chwilii...
- Załóż kurtkę, bo się przeziębisz i będziesz brać zastrzyki!
Lusia nic.
- A to boli. - dodaje starsza pani.
Co na to Lusia/Vera/Weronika? Popatrzyła tylko na starszą panią, pózniej na mamę i tyle. Koniec i kropka.
Ktoś, coś?
Q
0 komentarze