Nie będzie dogrywki
Według danych z 2015 roku światowa populacja liczyła 7, 2 miliarda ludzi. Trochę, prawda?
W chwilii obecnej jest nas pewnie jeszcze więcej. Ale nie o demografii ani statystykach chcę mówić, a o ludziach, dokładniej o ich ciele. Naszym ciele. Był mózg, oczy i usta. Czas na ciało.
Fot. Kosmas Pavlos via D'SCENE Magazine
Na straganie
Gruszka - na drugie litera A gdyby ktoś pytał, z dumą prezentuje delikatną linię ramion i talii.
Z "dołem" trochę u niej ciężko, ale tak zmysłowych kształtów nie ma żadna sylwetka. Chyba, że mówimy o klepsydrze, vel 8 lub X jak kto woli - ta to dopiero ma proporcje! Ramiona
w linii bioder, mocno zaznaczone wcięcie, jakby tego było mało, w większości przypadków "spaceruje" na zgrabnych nogach. Akurat o te nigdy nie musi martwić się jabłko. Krótkie czy długie zawsze stanowią najmocniejszy punkt sylwetki O. Jest jeszcze biust no i brzuszek, a raczej brzuch, ale o nim to jabłko nigdy nie mówi zbyt głośno. Za to o nogach zawsze chętnie opowie, długo i namiętnie. Podobnie zresztą jak litera I. "To taka modelka przez duże M, dogaduje rożek." Co prawda to prawda. Na ogół wysoka, czasami nawet bardzo, do tego długie, zgrabne nogi, szczupła z delikatnie, ale jednak zarysowaną talią, poza tym pięna szyja, zgrabne ręce oraz biust - sportowy - ale za to żaden dekolt jej niestraszny. Czego nie może powiedzieć o sobie Pani rożek. Niby taka dumna, bo ma szczupłe nogi, ale kiedy ktoś pyta gdzie ma kask i ochraniacz na ramiona, bo w futbol amerykański chciałby z nią zagrać, jakaś taka mała się staje, choć wołać na siebie każe wielkie V. Jakby tego było mało, często nasze Panie odwiedza rodzina. Taka klepsydra na przykład, to aż dwie kuzynki ma - bez wzięcia literę H i proporcjonalną, ale małą F-kę. Madame V zaś ma jedną kuzyneczkę, co to w niej błękitna krew płynie, na pierwsze ma Y, a na drugie kielich.
W tym całym galimatiasie są jeszcze Panowie, choć akurat tu sprawa jest prosta. Złośliwi mogliby powiedzieć, że są dwa typy: z maćkiem i bez maćka, niemniej jednak są cztery - kwadrat, tyczka, odwrócone oraz atletyczne V.
Z krwi i kości
Poznaliśmy typy naszych sylwetek, czas pomyśleć o reszcie. O diecie na przykład, ale nie takiej na tydzień lub dwa, a o zmianie sposobu odżywiania, który będzie z nami na dobre i złe. O ćwiczeniach, bo gdy już zaliczymy masę, przydałby się jeszcze jakiś kurs rzeźby. O pielęgnacji, bo jak się już ogarniać to nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz także. W drodze do sklepu ze zdrową żywnością, można też odwiedzić lekarza. Nie po to żeby zapytać co u niego słychać, raczej na badanie, kontrolne, tak na wszelki wypadek. A jak już o siebie zadbamy, no to wtedy można by się zastanowić jak to nasze nowe, boskie ciało pokazać. W jakim stylu, w jakim brandzie. Co pokazać, a co mimo wszystko zakryć. Niestety, superbohaterami jeszcze nie jesteśmy. Ani nadprzyrodzonej siły nie mamy, ani tak szybko żeby błyskawice leciały biegać nie umiemy. My z gatunku tych prawdziwych, z krwi i kości. Czasem szczupłych, czasem grubszych. Wysokich i niskich. Bywa że wysportowanych, ale częściej jednak sflaczałych. Asymetrycznych. Różnych. Z większą lub mniejszą tolerancją dla samego siebie. I to chyba nasza największa moc - inność pomnożona przez niedoskonałość. I super, bo dzięki temu mamy nad czym pracować, o co dbać i co szanować. Ciało mamy jedno. Bez mocy odradzania lub wehikułu czasu, dogrywka nie wchodzi w grę.
Q
0 komentarze