#Pytam, bo chciałbym wiedzieć #8
Jakiś czas temu (dokładnie dwa dni temu), podczas jednej z pierwszych rozmów po tzw. wakacyjnej przerwie, okazało się, że oto właśnie spieprzyły mi, przepraszam - skończyły się - OSTATNIE wakacje w moim, waszym, studenci piątego roku, życiu?!
- Jak to ostatnie zapytałem? - No tak, chyba, że zamierzasz jeszcze studiować, no to wtedy nie. (śmiech) Normalnie ubaw po pachy... A kiedy z dumą i radością w głosie oznajmiłem, że dla mnie wcale nie były to ostatnie wakacje i zamierzam mieć, przeżywać i cieszyć się jeszcze nie raz i nie dwa tym błogim, należącym mi się jak każdemu, czasem, w odpowiedzi dostałem uśmiech, małe hihi i hasło: Czas pracować!
Pytam, bo chciałbym wiedzieć: WTF?
Z całym szacunkiem, ale jak słyszę, że teraz to już nie, bo teraz to już tylko to i tamto, a nawet jeśli, to i tak nie, no bo jakże to tak, to wiem, dlaczego nie muszę pić kawy.
Błagam! Ostatnie wakacje? Ok, może tak długie, ale ostatnie?! Czyli co, teraz to już tylko marny "urlop"?
Przyznam szczerze, że hasło "wakacje" nie kojarzy mi się jakoś szczególnie dobrze. Jeśli miałbym policzyć, ile tych fantastycznych WAKACJI było naprawdę "fantastycznych", to swoją wyliczankę zatrzymałbym gdzieś w okolicach "trzy, no może cztery". Także wolnego. Nie wiem jak wy, ale ja wakacje zmierzam mieć.
"Czas pracować!" To hasło wpienia mnie najbardziej. Dlaczego? Bo zakłada, że każdy student, to taka życiowa ameba, która idąc na studia odkrywa Amerykę. Jak się jeszcze przeprowadzi do innego miasta by STUDIOWAĆ i będzie musiał SAM, samiutki jak ten palec odcięty piłą, wieść STUDENCKIE życie, to już klękajcie narody. Order, medal, puchar i to mało.
Bidulek zmuszony jest nauczyć się jak działa pralka, jak wstawić wodę na herbatę, jak posprzątać - po sobie i nie tylko. No cóż, sen pt. "Mama", nie będzie trwać wiecznie. Cza se radzić samemu.
Jak już zriserczuje jak ten światek wokół niego działa, to oprócz studiowania ma szansę (wychodzi na to, że jedyną w życiu) postudiować. Siebie, innych, okoliczne bary, dyskoteki. Jak się już zmęczy życiem studenta, to z papierem, wyjątkowo nie toaletowym, może iść w świat. "Czas dorosnąć! Czas pracować!"
Praca w trakcie studiów? A związana z ZAWODEM? Nie. Przykro mi, to nie praca. Nawet jeśli z tej nie-pracy sam się utrzymujesz, płacisz rachunki, żyjesz normalnie(sic!), jak DOROŚLI ludzie, to też nie to samo. Życie zaczyna się po studiach. PRAWDZIWE życie. Bez wakacji, rzecz jasna.
Potem to już tylko dom, koniecznie dwupiętrowy; drzewo - najlepiej cały sad, no i syn. Lepiej dwóch, wiadomo. Do emerytury okrakiem, a później to już z górki. Wszystkie punkty odhaczone. Kulturowo-społeczny pajac skacze z radości. Takiego go stworzyli, takiego też malują. Proszę bardzo. Ja dziękuję.
0 komentarze